piątek, 27 października 2017

Zostaw kanapę i zrób coś dla innych...

***

Podczas Światowych Dni Młodzieży w Polsce w lipcu 2016, papież Franciszek powiedział do zgromadzonej młodzieży: 

- "Kochani młodzi, nie przyszliśmy na świat, aby "wegetować", aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi; przeciwnie, przyszliśmy z innego powodu, aby zostawić trwały ślad" -

... i tak właśnie też zaczęłam robić. 

Od lat czułam w sobie potrzebę i chęć pomagania innym. Zawsze sprawiało mi to niesamowitą satysfakcję, niezwykłe uczucie które przepełniało mnie szczęściem, spełnieniem i radością niesienia pomocy. Nie mówie tu o wymianie "coś za coś", czy "ja to zrobię, ale...", tylko o czystym dawaniu tego co mam - i nie chodzi mi o rzeczy materialne, tylko o czas, doświadczenie czy umiejętności. 

Już w latach 90-tych kiedy byłam jeszcze w liceum, należałam do organizacji PCK - Polski Czerwony Krzyż w Krakowie. W miarę możliwości starałam się aktywnie uczestniczyć w różnych akcjach jakie miały wtedy miejsce. Pamiętam dobrze czas kiedy szykowaliśmy paczki żywnościowe, zbiórki ubrań i rzeczy pierwszej pomocy dla powodzian. Tak bardzo wywarło to wówczas na mnie wrażenie, "że ja wciąż mam, a oni wszystko stracili - cały dorobek życia", że nie mogłm przejść koło tego obojętnie.
Póżniej starałam się w miarę możliwości czasowych dać swoje zaangażowanie w różne zbiórki i przygotowania różnych akcji, ale życie wciąż się toczy i różne to było.. raz ten czas był.. a czasami nie było go wogóle ;) 
Wiadomo że praca zabiera nam sporo czasu, codzienne obowiązki, nauka, rodzina.. 
Nie mogę się wykręcać tym że to zajmuje mi 100% mojego czasu, bo aktualnie mam go naprawdę sporo, ale wciąż coś robię nowego, szukam sobie jakiś zajęć które będą dawały mi satysfakcję i spełniam się w tym co lubie. 
Choć czasami nasze wysiłki i starania nię są doceniane i nikt nie podziękuje nam za to co robimy to i tak uważam że warto zarażać innym dobrocią serca.

Aktualnie prowadzę (non profit - nie zarobkowo) bloga DIY-zrób to sam, gdzie zorganizowałam grupę dziewczyn, które zostały projektantkami na tym blogu, gdzie z własnej inicjatywy inspiruję wraz z nimi innych, do różnych prac rękodzielniczych.
Misją bloga DIY-zrób to sam jest propagowanie wsród czytelników kreatywnego myślenia i tworzenia rzeczy w duchu D.I.Y. czyli własnoręcznie, w domowym zaciszu i bez profesjonalnego sprzętu czy pomocy specjalistów. W tym celu na stronach bloga publikujemy kursy (tutoriale), które krok po kroku, w łatwy i czytelny sposób, prezentując drogę od prostych elementów do finalnego produktu.

Jakby tego było mi mało niedawno dołączyłam do grupy ludzi, którzy w Dublinie pomagają innym.

I tak właśnie spotkałam niedawno koleżankę, tu w Dublinie, która od lat udziela się aktywnie jako wolontariuszka w Korpusach Pokoju. 
Kiedy zaczeła mi opowiadać jak to wszystko wygląda, co robią i że aktualnie szukają właśnie nowych wolontariuszy - to od razu pomyślałam sobie - "to coś dla mnie!"
Nie wiele się zastanawiając przyszłam na najbliższe spotkanie organizacyjne i tak już mija drugi miesiąc mojej działalności w tej grupie. 

> Przejęłam prowadzenie strony na facebooku, gdzie informuję innych o różnych akcjach, wydarzeniach czy zbiórkach jakie mają miejsce,

> teraz jestem w trakcie przygotowywania warsztatów, które będziemy prowadzić w Domu Seniora - kartki bożonarodzeniowe.

> jak również podjełam się akcji przygotowania świątecznych rzeczy na kiermasz.

Ciągle coś się dzieje i cały czas brakuje rąk do pracy. Ale wierzę w dobroć ludzkich serc i to że zawsze można pomóc drugiemu człowiekowi. Wystarczy tylko odrobina chęci, trochę wolnego czasu i nasze zaangażowanie. 


Kiedy mój kolega dowiedział się o tym, że rozpoczełam swoją działalność w tej organizacji narysował dla nas fantastyczny rysunek - który uważam że świetnie nadaje się też do tego wpisu. 





Tak więc, zachęcam wszystkich do takich różnych akcji charytatywnych, niesienia pomocy innym, gdzie możemy zmienić świat na lepsze i dać choć trochę radości tym którzy tego potrzebują.
Wszędzie na świecie są takie organizacje - wystarczy tylko się rozejrzeć wokół siebie. 
Powodzenia Kochani! 


Pozdrawiam serdecznie 
MAJALENA 
FAR AWAY FROM HOME
www.majalenafarawayfromhome.blogspot.com

 

wtorek, 14 marca 2017

Wyjazd do OSLO z nieznanymi znajomymi...

***

Minoł rok od mojego ostatniego wpisu tutaj...
Jednak aktywnie bloguję i zajmuję się moim drugim blogiem DIY czyli Zrób To Sam na którego serdecznie zapraszam. 

Wciąż zamieszkuje Zieloną Wyspę (czyli Irlandię), a z Nowym Rokiem 2017 postanowiłam trochę pozwiedzać i pojeździć po świecie.. 

Zaraz w pierwszych dniach Nowego Roku 2017, decyzja padła na Mediolan / Włochy.. jednak to dopiero w kwietniu i na dodatek w Wielkanoc.. ale bilety już zakupiłam, hotel zabukowałam.. i oczekuje. 

Pare dni później koleżanka zaproponowała mi wyjazd do Oslo / Norwegii, gdzie w marcu odbywał się SkiFestival. Nie byłam do końca przekonana co do tego wyjazdu, bo na nartach nie jeżdżę, a tym bardziej fanką skoków narciarskich nie jestem... Jednak niewiele myśląc zdecydowałam się - jak przygoda to przygoda, coś nowego, innego, więc dołącze do koleżanki i jej chłopaka którego nie miałam jeszcze okazji poznać. 
Pomimo jej zapewnień i opowieści jaki to "cudowny, spokojny i ugodowy człowiek", to z dystansem do tego wszystkiego podeszłam. 
No i znów moja intuicja się nie pomyliła. Już na lotnisku poczułam coś: "oj.. będą z nim kłopoty". 
Chłopak okazał się totalną porażką i zupełnym przeciwieństwem tego co zapewniała koleżanka, o czym i ona sama zresztą się przekonała. Jednak reklamę zrobiła mu świetną ;) - chyba tylko po to żebym z nimi pojechała, bo ona chyba sama nie miała zbyt wielkiej ochoty jechać razem z nim "sam na sam".. i wcale bym się nie zdziwiła gdyby naprawde taki był powód zaproponowania mi tego wyjazdu.

Pomimo niedojżałości chłopaka (i nie mam tu żadnych uprzedzeń oraz pomijam fakt że jest on o 10 lat młodszy ode mnie, a o 5 lat od koleżanki z którą są parą - czyli taki jeszcze 20-paro letni dzieciuch, który dopiero co wyleciał spod skrzydeł mamusi i dopiero uczy się życia) i jego zagrywek oraz prób prowokacji, idiotycznych docinek i mniemania o sobie "jestem boski chylcie noski", bawiłam się świetnie, chodząc jak to mówią "własnymi ścieżkami". 
Oni do hotelu, a ja na miasto. 
Dzięki temu trochę udało mi się zobaczyć i pozwiedzać. 



Tak jak napisałam na początku, głównym powodem tego wyjazdu były skoki narciarskie, więc praktycznie 2 dni spędziliśmy na skoczni Holmenkollen, którą udało mi się sfotografować prakrycznie z każdej strony. 



Pogoda udała nam się niesamowicie. Nawet sami norwedzy byli zaskoczeni, że te 4 dni były tak słoneczne i ciepłe jak na marzec gdzie średnia temperatura w tym czasie to ok.-5*+5*. My trafiliśmy na +5*+10* ...

Również udało mi się zdobyć zdjęcia z naszymi polskimi skoczkami. Tego to już się zupełnie nie spodziewałam. 
Zdjęcie z Kamilem Stochem oraz z Maciejem Kotem to wspaniałe przeżycia oraz wspomnienia i niesamowita niespodzianka.



Podczas spaceru do Parku Vigelanda (park figur) również towarzyszyła mi niezwykle piękna pogoda, która sprzyjała fantastycznym fotkom. Park składa się z 212 rzeźb z kamienia i brązu przedstawiających łącznie prawie 600 postaci!!!  




Tak że wyjazd uważam za udany pomimo nieprzyjaznego nastawienia kolegi.
Jedyna nauka jaką wyniosłam z tej wycieczki to taka, że jeśli jechać ze znajomymi to tylko sprawdzonymi, a już na pewno takimi których się zna, a nie dwa czy 3 razy było się tylko na kawie i to w 1/2 (chodzi mi o to że w połowie towarzystwa)  ;) 




A teraz przygotowuje się na kolejny wyjazd i zwiedzanie - tym razem już sama i niezależna :)



Pozdrawiam serdecznie 
MAJALENA FAR AWAY FROM HOME
www.majalenafarawayfromhome.blogspot.com