***
Minoł rok od mojego ostatniego wpisu tutaj...
Jednak aktywnie bloguję i zajmuję się moim drugim blogiem DIY czyli Zrób To Sam na którego serdecznie zapraszam.
Jednak aktywnie bloguję i zajmuję się moim drugim blogiem DIY czyli Zrób To Sam na którego serdecznie zapraszam.
Wciąż zamieszkuje Zieloną Wyspę (czyli Irlandię), a z Nowym Rokiem 2017 postanowiłam trochę pozwiedzać i pojeździć po świecie..
Zaraz w pierwszych dniach Nowego Roku 2017, decyzja padła na Mediolan / Włochy.. jednak to dopiero w kwietniu i na dodatek w Wielkanoc.. ale bilety już zakupiłam, hotel zabukowałam.. i oczekuje.
Pare dni później koleżanka zaproponowała mi wyjazd do Oslo / Norwegii, gdzie w marcu odbywał się SkiFestival. Nie byłam do końca przekonana co do tego wyjazdu, bo na nartach nie jeżdżę, a tym bardziej fanką skoków narciarskich nie jestem... Jednak niewiele myśląc zdecydowałam się - jak przygoda to przygoda, coś nowego, innego, więc dołącze do koleżanki i jej chłopaka którego nie miałam jeszcze okazji poznać.
Pomimo jej zapewnień i opowieści jaki to "cudowny, spokojny i ugodowy człowiek", to z dystansem do tego wszystkiego podeszłam.
No i znów moja intuicja się nie pomyliła. Już na lotnisku poczułam coś: "oj.. będą z nim kłopoty".
Chłopak okazał się totalną porażką i zupełnym przeciwieństwem tego co zapewniała koleżanka, o czym i ona sama zresztą się przekonała. Jednak reklamę zrobiła mu świetną ;) - chyba tylko po to żebym z nimi pojechała, bo ona chyba sama nie miała zbyt wielkiej ochoty jechać razem z nim "sam na sam".. i wcale bym się nie zdziwiła gdyby naprawde taki był powód zaproponowania mi tego wyjazdu.
Pomimo niedojżałości chłopaka (i nie mam tu żadnych uprzedzeń oraz pomijam fakt że jest on o 10 lat młodszy ode mnie, a o 5 lat od koleżanki z którą są parą - czyli taki jeszcze 20-paro letni dzieciuch, który dopiero co wyleciał spod skrzydeł mamusi i dopiero uczy się życia) i jego zagrywek oraz prób prowokacji, idiotycznych docinek i mniemania o sobie "jestem boski chylcie noski", bawiłam się świetnie, chodząc jak to mówią "własnymi ścieżkami".
Oni do hotelu, a ja na miasto.
Dzięki temu trochę udało mi się zobaczyć i pozwiedzać.
Tak jak napisałam na początku, głównym powodem tego wyjazdu były skoki narciarskie, więc praktycznie 2 dni spędziliśmy na skoczni Holmenkollen, którą udało mi się sfotografować prakrycznie z każdej strony.
Pogoda udała nam się niesamowicie. Nawet sami norwedzy byli zaskoczeni, że te 4 dni były tak słoneczne i ciepłe jak na marzec gdzie średnia temperatura w tym czasie to ok.-5*+5*. My trafiliśmy na +5*+10* ...
Również udało mi się zdobyć zdjęcia z naszymi polskimi skoczkami. Tego to już się zupełnie nie spodziewałam.
Zdjęcie z Kamilem Stochem oraz z Maciejem Kotem to wspaniałe przeżycia oraz wspomnienia i niesamowita niespodzianka.
Podczas spaceru do Parku Vigelanda (park figur) również towarzyszyła mi niezwykle piękna pogoda, która sprzyjała fantastycznym fotkom. Park składa się z 212 rzeźb z kamienia i brązu przedstawiających łącznie prawie 600 postaci!!!
Tak że wyjazd uważam za udany pomimo nieprzyjaznego nastawienia kolegi.
Jedyna nauka jaką wyniosłam z tej wycieczki to taka, że jeśli jechać ze znajomymi to tylko sprawdzonymi, a już na pewno takimi których się zna, a nie dwa czy 3 razy było się tylko na kawie i to w 1/2 (chodzi mi o to że w połowie towarzystwa) ;)
A teraz przygotowuje się na kolejny wyjazd i zwiedzanie - tym razem już sama i niezależna :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.
Zapraszam ponownie.